Witamy mieszkańców (nie tylko) Gdyni na naszej stronie internetowej Mamy nadzieję, że poruszanie się na naszej stronie nie przysporzy Państwu trudności. Tytuły sekcji i artykułów mówią za siebie. Chociaż (na dziś) nie jesteśmy fanami kandydatki Kukiz15 do Sejmu RP, Pani Malgorzaty Zwiercan, jednak gratulujemy sukcesu wyborczego i objęcia mandatu Posła. Życzymy, aby Pani Małgorzata zawsze była bliżej mieszkańców Gdyni aniżeli tutejszej władzy samorządowej. W takich działaniach zobowiązujemy się do wspierania przyszłej Pani Posel. Tym z państwa, którzy trafili na tę naszą stronę po raz pierwszy, rekomendujemy na wstępie zapoznanie się z tekstami umieszczonymi w module po prawej stronie u góry w sekcji "Wszystko o nas". Szczególnie polecamy teksty "Dlaczego Stowarzyszenie Gdynia SOS" oraz "Historia powstania stowarzyszenia". Dowiedzą się Państwo z treści tych artykułów, jak i stopniowo zamieszczanych materiałów, dlaczego nie jesteśmy lubiani (by nie powiedzieć sekowani) nie tylko przez władzę samorządową miasta Gdyni (to zrozumiałe), ale i urzędników miejskich oraz lokalne media (szczególnie Dziennik Bałtycki). Od powstania naszej organizacji, tj od 2006 roku, na zebraniach i spotkaniach z mieszkańcami (konsekwentnie bojkotowanych przez zapraszanych przedstawicieli władz miejskich) Gdynianie coraz natarczywiej pytają nas - skoro krytytkujemy poczynania naszych wybrańców, skoro mamy inne (tak jak i wielu mieszkańców uważane za lepsze) pomysły na Gdynię, to dlaczego konsekwentnie nie staramy się wprowadzić ich w życie. Niestety, jest jeden (chociaż niewykonalny) na to sposób - wystawić najbardziej kompetentnych członków naszego stowarzyszenia jako kandydatów na radnych miasta Gdyni. A jesli Państwo chcieliby dokładniej poznać praprzyczynę powołania naszego stowarzyszenia, to odsyłam Was do treści sekcji "INFORMATOR" po lewej stronie, gdzie możecie prześledzić od 1998 roku działalnosc niżej podpisanego (a wówczas współzałożyciela rady dzielnicy Gdynia Wzgórze św. Maksymiliana) sekretarza tejze rady. na przykładzie opublikowanych tu kolejnych wydań informatora dzielnicowego, wydawanego własnym sumptem przez nizej podpisanego. Działalność ta i funkcja pełniona w tej radzie, poprzez bezpośrednią obserwację patologii zżerającej lokalny samorzad byłą zaczynem pomysłu do założenia naszego stowarzyszenia. Po raz pierwszy, pomysł założenia stowarzyszenia podsunęli mi mieszkańcy na jednym z wielu zorganizowanych przeze mnie spotkań, jeszcze kiedy pełniłem funkcję radnego dzielnicy. Na te tłumne spotkania zawsze odmawiali swojej obecności, zapraszani przeze mnie czlonkowie zarządu miasta Gdyni... Relacje z tych spotkań (także zdjecia) czekają na publikację na naszej stronie (chwilowo nawał zajęć nie pozwala). Niestety, jak mieliście Państwo okazję zobaczyć na własne oczy podczas ostatnich wyborów samorządowych, rządząca miastem od 25 lat partia "Samorządność Wojciecha Szczurka", jak zawsze co 4 lata, zasypała Gdynię bilboardami i plakatami w ilościach bizantyjskich... Koszty takiego przedsięwzięcia przekroczyły z pewnością dopuszczone prawem wyborczym limity, ale jak wiadomo - nie tylko w Gdyni - zwycięzców nikt nie sądzi. Skutek tego taki, że w porównaniu z poprzednimi wyborami, jeszce więcej zdegustowanych gdynian pozostało w domu. Ale o tym przecież media nie napiszą... Jednak dla informacji Państwa, przedstawiamy poniżej aktualnoiści, program, z którym startowaliśmy w poprzednich wyborach, autorstwa pani mgr inż arch Danuty Skwiercz-Kijewskiej, eksperta i członka naszego stowarzyszenia. Ale najpierw aktualności, czyli gdyński alfabet wybiórczy - niepoprawnie o ostatnich gdyńskich wyborach samorządowych Bień Andrzej. Wespół z e swoim kolegą Jackiem Milewskim (tym skazanym na więzienie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej – Milewski przez długie lata przewodniczył… Komisji Rewizyjnej Rady Miasta) nachodzili zebrania Rady Dzielnicy Wzg. Św. Maksymiliana, aby popierać na tych zebraniach stronników Zarządu Miasta Gdyni utrudniając tym samym pracę radnych. Onegdaj, zamiast zaproszonego prezydenta miasta, obaj z Milewskim przyszli na zebranie mieszkańców Śródmieścia w auli III LO i oczerniali radnego dzielnicy który zebranie zorganizował, obaj wygwizdani z zebrania przez mieszkańców, którzy stanęli w obronie radnego i terenów zielonych przy Al. Piłsudskiego. Nie brakuje mu tupetu, radny Bień zasłynął swoją wypowiedzą pod adresem radnego dzielnicy przekazującego skargi mieszkańców na problem psich kup w mieście, aby sam radny dzielnicy (przypomnijmy – swoją funkcję wykonujący społecznie bez wynagrodzenia w przeciwieństwie do suto wynagradzanego Bienia) – cyt „jak jest taki mądry, (ten radny dzielnicy) to niech opracuje sposób waliki z zanieczyszczeniami psimi kupami dla miasta”. Radnemu Bieniowi, mimo że podobno pochodzi z bardzo patriotycznej rodziny, nie przeszkadzał fakt że sąsiadująca z jego miejscem zamieszkania, samorządowa Szkoła Podstawowa nr 18 (pewnie jako jedyna w mieście), zbojkotowała ostatnie święto 11 listopada nie wywieszając ani jednej flagi państwowej. Podobno z tego względu, że szkoła jest „europejska” a nie „narodowa”. Bonk Grzegorz – były przewodniczący Rady Dielnicy Śródmieście, który od zawsze słynął z absolutnie nabożnego stosunku do rządzącego miastem prezydenta. Bonk, bodaj 8 lat temu, jako przewodniczący Rady Dzielnicy Śródmieście, rozdygotany ze strachu, przymuszony został przez radnych Orłowa, Wzg. Św. Maksymiliana i Redłowa do podpisania petycji w imieniu RD Śródmieście do prezydenta miasta z prośbą o spotkanie robocze na temat znikających i zabudowywanych ostatnich terenów zielonych w mieście. Do dnia dzisiejszego, prezydent miasta Gdyni Szczurek nie odpowiedział na to zbiorowe pismo czterech Rad Dzielnic Gdyni. Przed wysunięciem Bonka na kandydata do RM przez PiS ostrzegany był poseł Kozak z PiSu. Niestety – Andrzej Bonk, jak było do przewidzenia po wybraniu go z list PiSu do Rady Miasta, partię PiS porzucił wchodząc w konkubinat z partią Samorządność Wojciecha Szczurka. To samo zresztą zrobił Andrzej Denis. Oficjalnie za namową wartościowego, dzisiejszego (na powrót) posła PiS Selina. Denis Andrzej były, „gorliwy” i „pracowity” działacz Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Dał się poznać w tej działalności tym, że tylko jeden raz przyszedł na zebranie tej partii, akurat wtedy kiedy właśnie przyjechał do Gdyni premier Jan Olszewski. Denis jako farmaceuta, wsławił się tym, że w swojej aptece na ul Bankowej (dawna Świętojańska), na zwróconą przez emeryta uwagę dlaczego lekarstwa u niego są takie drogie, Denis, dzisiejszy (ponowny) kandydat na radnego, wyszedł zza lady i osobiście wyprosił był dociekliwego emeryta ze swojej apteki. Dziambor Artur - wschodząca perełka gdyńskiego samorządu, wiceprzewodniczący Nowej Prawicy. Z nadzieją wyczekiwany że zastąpi nieobliczalnego Korwina wraz z jego czasem nieprzemyślanymi szalonymi wypowiedziami dotyczącymi dzisiejszej Rosji, za które to wypowiedzi, działacze tej wschodzącej partii musza się gęsto tłumaczyć i zaprzeczać… Jego atut to świeże spojrzenie na zatęchły gdyński polityczny światek samorządowy. Oby jego działalność polityczna, wraz z młodymi kolegami została uwieńczona (na razie może niewielkim) sukcesem i na powrót przypomniała lata prawdziwej opozycji w gdyńskim samorządzie, jaką stanowili w latach dziewięćdziesiątych radni Unii Polityki Realnej, za czasów prawdziwego prezydenta Gdyni jaką była Franciszka Cegielska... Horała Marcin, jedna z dwóch perełek gdyńskiego PiSu. Rzecz tu bardzo rzadka bo zdolny i pracowity. Jego działalność w samorządzie gdyńskim, obok Pawła Stolarczyka, to przykład jak powinna wyglądać praca radnego oraz kampania wyborcza merytorycznie przygotowanego kandydata na prezydenta miasta oraz radnego Gdyni. Niestety, szkoda - gdyby gdyński PiS takich Horałów i Stolarczyków miał więcej, to nie byłby tylko opozycją w Radzie Miasta Gdyni. Teraz, gratulując panu Marcinowi zasłużonego mandatu Posła na Sejm RP, życzymy, aby tak jak dotąd, w nowej roli pozostawał jak najbliżej zwykłych problemów zwyczajnych gdynian... Markowski Jacek – doświadczony, pracowity dlugoletni gdyński działacz UPR, religijny, bardzo przeczulony na współpracę z np. SLD, nawet w słusznej sprawie dla dobra gdyńskiej gospodarki morskiej. Doświadczenie w pracy w gdyńskim samorządzie. Byłby wartościowym radnym. Mietlicka Aleksandra była skarbnik AWSu prawa ręka Krzaklewskiego. Długoletnia urzędniczka aparatu związkowego. Teraz pewnie szuka pracy w UM – za nowego szefa NSZZ Solidarność, Piotra Dudy, opuściła szeregi aparatu związkowego. Jako przewodnicząca Rady Gdynia Św. Maksymiliana, blisko związana z Jackiem Milewskim (byli wówczas na ty), to jego awansowała na miesiąc przed upływem kadencji, i tuz przed wyborami do Rady Miasta na sekretarza Rad dzielnicy na miejsce pośpiesznie odwołanego za wdawanie gazetki dzielnicowej („bez uzgodnienia jej treści z UM”), sekretarza tejże rady. Później, po skazaniu Milewskiego na więzienie, większość radnych dzielnicy sumitowała się i winę za organizację tego awansu Milewskiego zrzucali właśnie na Mietlicką i Annę Wagner, byłą wiceprzewodniczącą tejże Rady… Wspomniany Jacek Milewski, jak wiadomo, długoletni (kilka kadencji) Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Gdyni, został skazany prawomocnym wyrokiem na więzienie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej (głośna ogólnopolska afera z ustawianiem i kupowaniem meczy ligowych), był bardzo popierany przez Prezydenta Miasta Gdyni. Stępa Marek wiceprezydent miasta, odpowiedzialny za dewastację architektury miasta Gdyni. Ten sam, który na pytanie dziennikarza radia Gdańsk, dlaczego nie przychodzi - mimo wielokrotnych zaproszeń - na zebrania mieszkańców w sprawie znikających terenów zielonych – odpowiedział, że (cyt) „radny dzielnicy może sobie zebrania zwoływać a, ja na wiece nie będę przychodzić). Taka samą odpowiedź na debacie prezydenckiej parę tygodni temu, dał sam prezydent miasta Wojciech Szczurek, pytany, czy po wyborach spotka się z mieszkańcami na dużym zebraniu „na żywo”. Stolarczyk Paweł – jedna z zaledwie dwóch gdyńskich perełek samorządowych (druga to Marcin Horała) które posiada gdyński PiS. Przez swoją legendarną pracowitość (interpelacje w RM, wystąpienia w prasie i interwencje po stronie mieszkańców) chyba za to jest nielubiany przez władzę samorządową Gdyni. Szemiot Tadeusz, aparatczyk Platformy Obywatelskiej. Jako radny dzielnicy Wzg. Św. Maksmiliana zasłynął jako jedyny radny tejże rady, który odmówił podpisu pod pismem radnych do wojewody popierającym mieszkańców dzielnicy przeciwnych bezprawnym ich zdaniem, wciskaniem wieżowca pomiędzy jednorodzinną zabudowę. Uzasadniał to słowami (cyt): „jak będziemy przeciw deweloperom to Szczurek nie da pieniędzy na naszą radę dzielnicy.” Onegdaj kariera Szemiota zawisła na włosku, a raczej na litościwym telefonie członkini Obwodowej Komisji Wyborczej, kiedy to rano pewnej niedzieli, nie można było otworzyć lokalu wyborczego bo klucze od lokalu wziął Szemiot i nie przyszedł. Członkini komisji ulitowała się i popędziła pobudzić telefonicznie przew odniczącego OKW Szemiota – gdyby nie to, w porannych dziennikach OKW w Gdyni wymieniona byłaby jako ta, która przez opóźnione otwarcie spowodowała przesunięcie zakończenia ciszy wyborczej w całej Polsce. Szczurek Wojciech. Jego stosunek jako prezydenta do architektury miasta obrazuje uroda takich perełek „gdyńskiego modernizmu” jak Infobox, czy Centrum Kwiatkowskiego (!) o „niedokończonym” asfaltowym wieżowcu Sea Tower nie wspominając. Stosunek do roli terenów zielonych w mieście obrazuje odpowiedź, której udzielił delegacji mieszkańców wręczających mu imienna petycję 1200 gdynian protestujących przeciw planom zabudowy zielonego parku Piłsudskiego jakimś centrum biurowo-bankowym z hipermarketami. Jest to nadal obowiązujący plan zabudowy tych terenów, szczęśliwie (na razie) niezrealizowany tylko z powodu braku kasy czyli zadłużenia miasta. Odpowiedział on zdesperowanym mieszkańcom: (cyt) „docelowo, jedynym terenem zielonym w mieście pozostanie Kamienna Góra, bo pozostałe tereny w śródmieściu zabudujemy aby podkreślić wielkomiejski charakter Gdyni”. Bez komentarza. Chorobliwie stroniący od bezpośrednich spotkań i otwartych zebrań z gdynianami – preferujący włącznie wywiady telewizyjne i wypowiedzi na łamach zaprzyjaźnionego Dziennika Bałtyckiego. Onegdaj prezydent miasta rekomendował gdynianom opisanego wyżej Jacka Milewskiego jako skutecznego człowieka . Szwabski Stanisław – jeden z trzech doktorów (obok dr Szczurka i dr Stępy) odpowiadających do niedawna za stan i rządzenie miastem. Onegdaj znany z brawurowej gonitwy po piętrach urzędu miasta Gdyni, kiedy to wieczorem uciekał przed goniącymi go, zdesperowanymi radnymi Rady Dzielnicy Św. Maksymiliana. Temat na wywiad – rzekę… Szczególnie jego szczere określenie (którego dzisiaj pewnie by się wstydził) przydatności dla miasta Rad Dzielnic… Paprocki Krzysztof – kulturalny i uczciwy działacz byłej Unii Polityki Realnej. Wielkie doświadczenie w samorządzie gdyńskim, za czasów prawdziwego prezydenta Gdyni, Franciszki Cegielskiej. Byłby duży pożytek z niego jako radnego. Piękna małżonka także nie stroni od pracy społecznej (onegdaj pracowita radna dzielnicy Wzgórze Św. Maksymiliana.) Wybory po gdyńsku – jak co 4 lata zdarzy się fakt który żadna gazeta nie opisze. Mianowicie nikt nie napisze o tym, że znowu, jak 4 lata temu, większość uprawnionych do głosowania gdynian, albo zbojkotuje samorządowe wybory prezydenckie w Gdyni albo zagłosuje na kogoś innego niż obecny prezydent miasta. Frekwencja wyborcza teraz będzie znowu niższa niż 4 lata temu. Zaś wersja dla Polaków będzie taka: Znowu prezydent Szczurek cieszy się najwyższym w kraju poparciem mieszkańców – zagłosowało na niego 70/75/80 (niepotrzebne skreślić) procent mieszkańców. Tischner powiedział że jest prawda, cała prawda i g-no prawda. To będzie prawda „po gdyńsku”. Czyli g-no prawda. O Polakach wyraził się redaktor Tomasz Lis – wielki autorytet "salonu" warszawskiego (pewnie także gdyńskiego) „Nie myślcie, że Polacy są tacy głupi. Są głupsi niż myślicie…” (koniec cytatu).
|